Poradnik młodego rodzica: Smoczek
Od dawna planowaliśmy oduczanie naszych “bliźniąt Chaosu” od spania ze smoczkami. Młode damy nie wyobrażały sobie spania bez, jak to określały, “dyda”. W końcu mają już ponad 2 lata, a mama dentystka bała się o zgryz, więc w końcu postanowiliśmy załatwić sprawę metodą “cold turkey” – czyli zacisnąć zęby i zrobić to raz a dobrze. Wykorzystaliśmy do tego kilka dni po świętach do 1. stycznia, w których byliśmy w domu.
Dzień 1
Magda dzielnie stawia czoło nie chcącej spać zgrai, wołającej o smoczka. Na poczekaniu wymyśla legendę, że smoczki zostały u Ciosi Asi. Kupują, coś tam planują że do Cioci Asi trzeba będzie zadzwonić i… w końcu zasypiają.
Dzień 2
Zasypiają praktycznie bez problemów, opowiadając tylko wieczorem sobie że smoczki zostały u Cioci, i dodając: “może spadł pod łóżko?”. W nocy za to Julia budzi się mlaskając i marudząc że “coś chce”… ale nie wie dokładnie co.
Dzień 3
Dziewczyny w dzień zrobiły nam mały ubaw, organizując wyprawę “po smoczka” (jedna ciągnęła drugą na zabawkowej taczce). W nocy spokój.
Dzień 4 i dalej
Dziewczyny czasem “dzwonią” z zabawkowych telefonów do Cioci i mówią “Cześć ciociu, przyjedziesz dziś i przywieziesz dydusia?”. Ale chyba już zapomniały co to w ogóle jest. Za to Julka wyrobiła sobie nawyk że jak się w nocy obudzi, to zamiast, jak dotychczas, wołać nas, przychodzi do naszej sypialni… kompletnie spakowana. Ma ze sobie parę maskotek, kocyk, czasem kubek z piciem… Nie wiemy jednak czy ma to coś wspólnego z “odwykiem”.
Tak czy inaczej poszło całkiem gładko – dziewczyny nie proszą o smoczki przed spaniem, być może dzięki “uzasadnieniu” wymyślonemu przez Magdę?